Prawdziwa matka? Kim ona jest? Zadawałaś sobie to pytanie?
Odpowiedź brzmi to każda z nas, która urodziła dzieci lub adoptowała. Ale… tak jest to wielkie „ale”, gdyż ostatnio trafiłam na jakiś tekst w jakieś grupie na FB, że prawdziwa matka to spełnia te kryteria:
- urodziła naturalnie
- karmi piersią
Serio?? I my kobiety na to pozwalamy? Czyli wychodząc z założenia, że ja jestem tylko pół prawdziwą matką? Gdzie tu jest sens, gdzie logika? Do tego kobiety spełniające powyższe kryteria szczycą się tym i uważają się za lepsze. Dla mnie to jest CHORE!
Prawdziwa matka – czy nią jestem?
Spójrzmy na to z innej strony: (podaję na swoim przykładzie)
Pierwszego Skrzacika urodziłam przez cesarskie cięcie i nie miałam pokarmu, aby karmić piersią. Natomiast jak się pokazał pokarm, to i tak nie karmiłam piersią, mimo że się starałam, ale brakowało pokarmu i nie był odżywczy, karmiłam i karmię mlekiem modyfikowanym, wnioskując…według tych „lepszych” matek nie jestem prawdziwą matką.
Młodszy Skrzacik urodził się przez poród naturalny i karmiłam piersią przez 2 tygodnie, aż brakło mi pokarmu i karmię mlekiem modyfikowanym, to teraz jestem w kropce… gdyż idąc na logikę przez pierwsze 2 tygodnie byłam prawdziwą matką, a teraz jestem tylko w połowie?
Mój Brat jeśli chodzi o karmienie to ujął to idealnie, cytuję: „jeśli od początku piłeś Tymbarka, a dostaniesz po jakimś czasie kompot, to będziesz pił kompot czy domagał się Tymbarka?”
Moim zdaniem nie ma podziałów na prawdziwą matkę i nieprawdziwą matkę. Wszystkie matki są równe.
Każda kobieta, powinna się czuć prawdziwą matką, gdyż urodziła lub adoptowała dziecko bez względu na to czy karmi piersią, mlekiem modyfikowanym, albo urodziła naturalnie lub cesarskim cięciem.
Te kobiety, które uważają się, że z nich jest prawdziwa matka to powinny się leczyć.
Wiem, macierzyństwo nie jest idealne, ale za każdym razem kiedy masz już dość i słyszysz po raz tysięczny płacz dziecka lub „maaaaaamoooooo” to wiedz, że jesteś najszczęśliwszą kobietą na ziemi.